Gdyby pogoda latem nie dopisała, zawsze można zajrzeć do książki, która przetrwała od XIX wieku do dzisiaj, zalecając się z powodzeniem do czytelnika zmęczonego ściganiem szczęścia z bohaterami Harlana Cobena. A gdyby upałem udręczała tych, co w te wakacje nie wybierają się nad wodę, zawsze można się pocieszyć tym, że bohaterom „Bez dogmatu” jest goręcej.
Bez dogmatu jest książką do pewnego stopnia tendencyjną, gdyż usiłuje piętnować wybory ludzkie nie trzymające się sprawdzonej drogi, ale na szczęście nie odbiera jej to uroku do tego stopnia, że nawet Anton Czechow miał do niej chwilę słabości, napomykając, że chciałby zjeść obiad w Płoszowie i ożenić się z Anielką.
Do sytuacji bohaterów pasuje powiedzenie Boya: „bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Jest to sytuacja, kiedy kosa trafia na kamień. On decyduje się, żeby z nią być dopiero wówczas, gdy ona sobie już powiedziała: „ja mu pokażę”.
Książka zajmuje się kłopotami ludzi sytuowanych, którzy nie mają innego zajęcia poza rozdrapywaniem swoich ran odniesionych na skutek różnych zaniechań uruchomionych przez braki w ich charakterze. Nie wstydzą się swoich klęsk tak długo, jak długo świadczyć one mogą o przepastnych głębinach ich dusz. Ich kłopoty opisane językiem prostym i eleganckim, jak zwykle u Sienkiewicza, pozwalają czytelnikowi zapomnieć lub przynajmniej zdystansować się od własnych kłopotów, zwykle nie aż tak estetycznych.
Leon Płoszowski ze swym losem wpisuje się w los swego ojca i ciotki, którzy też potracili ukochanych, jednak jego ambicje idą dalej: nie chce zasklepić się w cichej rezygnacji. Bierze swój los we własne ręce, co może dziwić, zważywszy jak trudno mu było podejmować wiążące i nieodwracalne decyzje. Jednak to czyni go ludzkim, czyli podatnym na zmiany i jednocześnie w stanie buntu przeciwko nim.
Romans, którym poniekąd jest Bez dogmatu, to nie jest sezonowa wakacyjna miłość. Wielosezonową miłość mamy też w utworze Kochankowie z Marony. Powiastka raczej niż powieść oparta jest jak zwykle u Iwaszkiewicza na żalu, że w życiu piękne są tylko chwile, i na uldze, że śmierć niejednokrotnie nie pozwala im się ześlizgnąć w trywialność, kładąc im kres, zanim przekształcą się w mniejszą lub większą stabilizację.
Osoby zaludniające opowiadanie Kochankowie z Marony to ludzie poszukujący szczęścia w świecie, w którym nie odgrywają znaczącej roli. Janek, pensjonariusz sanatorium dla gruźlików, korzysta z tego, że podoba się wszystkim, i pozwala się adorować, przeczuwając, że to jest już wszystko, co uciekające życie ma mu jeszcze do ofiarowania. Liczni wielbiciele Janka, w tym Ola, Arek i Eufrozyna nie mogą go uratować przed śmiercią, na co on liczy w chwilach, kiedy dopada go rozpacz. Wieś, w której rozgrywa się akcja, nazywa się Marona, co jednoznacznie kojarzy się z Szekspirem. Bohaterowie prowadzą rozmowy, które potęgują nastrój odchodzącego lata oddającego pole jesieni, a na koniec zima kładzie wszystkiemu kres.
Książka została dwa razy sfilmowana: w roku 1966 i 2005. Jerzy Zarzycki we wcześniejszej ekranizacji dał wyraz swej fascynacji dialogami Iwaszkiewicza, nie zmieniając w nich ani słowa. Inaczej postąpiła Izabela Cywińska. W jej filmie bohaterowie tyle nie mówią. Są jak gdyby mniej uprzejmi, bardziej okrutni i namiętni, nie dający się zlekceważyć czy zapomnieć. Obie wersje są nie do pogardzenia dla czytelnika, który po pierwszej lekturze Kochanków z Marony od razu zaczął ich czytać na nowo w nadziei, że ugasi w ten sposób swoją za nimi tęsknotę.
O wakacjach sensu stricte traktuje trzecia z polecanych książek. Jest to Zaproszenie Zofii Woźnickiej rozgrywające się przede wszystkim we Francji, która wchłonęła Joannę, ukochaną siostrę Wandy, na długie lata przed spotkaniem na tytułowe zaproszenie. Wanda przygotowywała się na tę chwilę, karmiąc swoją wyobraźnię widokami słodkiej Francji roztaczanymi przez jej nauczycielkę języka francuskiego.
Jest to książka tak pouczająca, jak chcieliby tego nauczyciele i rodzice, a przy tym nie tracąca wdzięku. Wanda musi się zmierzyć z wieloma rozczarowaniami. Już na dworcu w Paryżu wpada w popłoch, bo nic nie rozumie z toczących się przy niej rozmów rodowitych Francuzów. Później przekonuje się, jak ciężko się żyje w słodkiej Francji komuś, kto jak Joanna uzależniony jest od chlebodawców kapryśnych i nieobliczalnych i jak trudno jest bez solidnego zaplecza finansowego robić dobre wrażenie na konsjerżce. Dociera do niej, że nie wszystko złoto co się świeci za sprawą przystojnego i nieodpowiedzialnego Francuza. Nabiera wiedzy o życiu, ale bez popadania w cynizm, bo doświadcza też przyjaźni z kimś, kto boryka się z przeciwnościami, ale umie je przezwyciężyć i jeszcze zabłysnąć za sprawą swojej pasji.
Zaproszenie to lektura odpowiednia dla młodzieży, ale może być interesująca także dla dorosłych i to nie tylko tych, co szukają wspólnego języka z tą młodzieżą. Poza tym tę książkę napisała Zofia Woźnicka, słynna siostra bliźniaczka słynnej Ludwiki, którą się zachwycała sama Szymborska, o czym donosi z uczuciem Mariusz Szczygieł w książce Nie ma.
Nie ma już ani Zofii, ani Ludwiki Woźnickich, ani Sienkiewicza, ani Iwaszkiewicza, ale te książki przez nich napisane i teraz polecane mogą poruszać i nie wahają się tego robić.
Kochankowie z Marony / Jarosław Iwaszkiewicz. – Warszawa : ISKRY, 1963
Sygn.: 149840
Zaproszenie/ Zofia Woźnicka. – Warszawa : Horyzonty, 1974
Sygn.: 79134
Bez dogmatu / Henryk Sienkiewicz. – Wrocław : Ossolineum, 2015. – ISBN 978-83-61056-88-1
Sygn.: 175778