ZCDN

Ocena (z) zachowania

Zbliża się koniec roku szkolnego, a wraz z nim wystawianie ocen – czyli, de facto, jedynych obowiązkowych dla wszystkich nauczycieli w formie cyfrowej. Zastanawiam się, jaki procent osób wykonujących ten zawód lubi to robić. Powiedzmy, że wystawienie oceny z prowadzonego przedmiotu jest stosunkowo proste. Dysponujemy różnymi formami sprawdzania wiedzy, możemy obserwować przyrost umiejętności i zaangażowania uczniów. A tzw. ocena z zachowania? Czy można jednym słowem określić całe spektrum postawy młodego człowieka? Czy my sami, ludzie dorośli, chcielibyśmy być w ten sposób co roku „podsumowywani”? Co hasła: wzorowy, bardzo dobry, dobry itd. mówią o człowieku?

Wokół tzw. oceny z zachowania jest naprawdę wiele kontrowersji, z których w szkolnej codzienności nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Sama nazwa, tak często stosowana, jest dziwna – „ocena z zachowania”? To tak jakby przyjmowana przez uczniów postawa, poziom kultury czy zaangażowania były po prostu jednym z kolejnych przedmiotów. Raczej powinna to być „ocena zachowania”. Druga kontrowersja to zasady przyznawania konkretnych stopni. Często opis ucznia wzorowego, bardzo dobrego itp. znajduje się w statucie szkoły lub szkolnym systemie oceniania. Tyle że trudno tu wyszczególnić „twarde” punkty, według których możemy „zmierzyć” poziom „zaawansowania” uczniów. Jak zmierzyć postępowanie zgodne z dobrem społeczności szkolnej? Jak sprawdzić poziom dbałości o honor i tradycje szkoły? W jaki sposób ocenić stopień godnego i kulturalnego zachowanie się w szkole i poza nią oraz okazywania szacunku innym osobom? To ważne hasła, ale czy możemy je podsumować w takim skrócie?

W szkolnych regulaminach często pojawiają się wymagania związane z chęciami (np. „uczeń chętnie wykonuje swoje obowiązki”) i staraniami (np. „uczeń stara się wykonywać swoje obowiązki”). Co ciekawe, chęci pojawiają się przy wyższych ocenach, starania przy niższych. Jak to zmierzyć? I dlaczego jest taka gradacja? Czy oceniający mają tu pole do bardziej indywidualnego podejścia do uczniów, wśród których są tacy, którym jest często po prostu łatwiej przestrzegać różnych zasad, a u innych wymaga to wielu starań? A przecież wpływ na takie zróżnicowanie ma wiele czynników zewnętrznych i wewnętrznych, ale niezależnych od woli ucznia.

Kolejnym rozwiązaniem stosowanym przez niektóre szkoły są systemy punktowe – niezwykle często krytykowane przez pedagogów. Za wykonanie czegoś dobrego – są punkty dodatnie, za popełnienie złego „czynu”, czyli niezgodnego z regulaminem – ujemne. Dochodzi tu do absurdów, gdy ujemne punkty za bójkę lub brak kultury wobec innych uczniowie rekompensują przysłowiowymi już trzema ryzami papieru przyniesionymi do sekretariatu lub udziałem rodziców w kiermaszu wypieków. Częste są też przypadki, gdy uczniowie „zdobywszy” wiele punktów ujemnych zaczynali rywalizować między sobą, kto zdobędzie ich najwięcej i jeszcze dodatkowo za jednym razem (na jednej lekcji).

Problem w tym, że takie ocenianie uczniów w większości przypadków nie wpływa na kształtowanie postawy moralnej ucznia. Nie uczymy robienia czegoś dobrego w takim kontekście, że to jest dobre – dla ucznia, dla jego środowiska itd. – ale po to, by zdobyć nagrodę. Tak samo z czynami złymi – uczniowie uczą się ich unikać ze strachu przed karą, a nie dlatego, że mogą kogoś skrzywdzić. Tu nie chodzi tylko o obecne pokolenie w szkole. Efekty takiego systemu oceny zachowania są już obecne w społeczeństwie, a najbardziej obrazowym przykładem jest stosunek do prawa drogowego. Kiedy kierowca zwalnia? Widząc radiowóz policyjny (strach przed karą), czy znak ograniczający prędkość (szacunek wobec zasad lub granic postępowania)? Z takich właśnie przykładów składa się życie – zarówno szkolne, jak i dorosłe. I to na nich mamy szansę (edukacyjną, wychowawczą) kształtować ogólną postawę etyczną.

Ocena zachowania w szkole jest potrzebna – jest bowiem elementem kształtowania charakteru, budowania tożsamości młodego człowieka. Pytanie, czy powinna mieć taką formę, naznaczoną powierzchownością, szkolną biurokracją, a czasem wręcz krzywdą ucznia i zamykaniem mu drogi rozwoju? Pomysłów rozwiązań jest coraz więcej – warto się nimi zainteresować.

Jedną z badaczek podejmujących temat oceny zachowania jest prof. Sylwia Jaskulska (na jej stronie znajduje się bibliografia jej publikacji). W Bibliotece Pedagogicznej im. Heleny Radlińskiej znaleźć można książkę szczecińskiej badaczki dr Julii Karapudy pt. Nauczycielskie praktyki oceniania zachowania uczniów w edukacji wczesnoszkolnej (Wydawnictwo „Impuls”, Kraków 2023). Serdecznie polecamy!

ZF

Podobne wpisy:
Wyzwania i dobrostan. Blog na Zmianę (odcinek XI)

Początek roku szkolnego to, jak zawsze, wiele nowych wyzwań związanych z funkcjonowaniem całego systemu, zmianami wprowadzanymi przez ministerstwo, nowymi rocznikami rozpoczynającymi kolejne etapy edukacji. Choć burze medialne dotyczą szczególnie posunięć MEN-u, to jednak najtrudniejsza może okazać się współpraca z dziećmi i młodzieżą.

Powrót

Okres wakacyjny dobiegł końca. Chyba każdy koniec czegoś, co było miłe, przyjemne, nie niosło ze sobą ciężaru codziennych obowiązków, z wyjątkiem ciężaru plecaków i walizek na wakacyjne wyprawy, łączy się z jakimś smutkiem, nostalgią, czasem złością, bo chcielibyśmy zaznać więcej tej przyjemności. To zupełnie naturalne emocje. Pytanie brzmi, co z nimi – jako mądrzy dorośli – zrobimy. Skupianie się na nich, negatywne „nakręcanie” nie jest pożądane. Zbudowanie pozytywnego nastawienia jest zdecydowanie zdrowsze.

Słońca w sercu!

W przypadku zawodu nauczyciela z wszelkimi feriami i wakacjami powiązanych jest wiele mitów i stereotypów. Samo hasło „dwa miesiące wakacji” wywołuje odruch zazdrości przedstawicieli innych zawodów i żmudne tłumaczenie nauczycieli, że to nieprawda, bo rekrutacja, bo rady pedagogiczne, konferencje itd. Zastanawiające jest to, że nauczyciele muszą (czy na pewno?) tłumaczyć się przed społeczeństwem z takiej formy odpoczynku.